wtorek, 29 marca 2016

warsztat DROGA DO SPEŁNIENIA 9-10 kwietnia GDAŃSK


Z wiosną wszystko budzi się do życia, my też.
Zapraszam na kolejną wspólną podróż, odkrywanie nowych przestrzeni i budzenie potencjału który w nas drzemie.

Malowanie to nie kwestia zdolności lub znajomości techniki.
Malowanie to sposób na wyrażenie siebie.
Malowanie wprowadza nas w stan zbliżony do medytacji.
Czas się zatrzymuje.
Jesteśmy skoncentrowani na tu i teraz.
A to przynosi głęboki relaks i uwolnienie.
Zrelaksowany umysł w łatwy sposób znajduje nowe rozwiązania dla nurtujących nas problemów.
Pobudzona prawa półkula mózgu odpowiedzialna za intuicję i kreatywność wspomaga lewą logiczną półkulę, odpowiedzialną za planowanie. Pozwala w łagodny sposób zmienić nasze negatywne przekonania na pozytywne, wspierające nas na drodze do szczęścia i spełnienia.

Odbywa się to bez wysiłku. Mamy wrażenie że samo się wydarza.
Malowaniu towarzyszą wizualizacje, ćwiczenia coachingowe, elementy pracy z ciałem i to co spontanicznie się wyłoni w trakcie zajęć.
Każdy z uczestników pracuje we wybranym przez siebie temacie a wszyscy razem tworzą niepowtarzalną grupę osób wzajemnie wspierającą się w procesie zmiany.

Na warsztacie będziemy przyglądać się naszemu życiu takiemu jakie jest w chwili obecnej.
Skonfrontujemy je z naszymi marzeniami, przyjrzymy się ewentualnym przeszkodom, dokonamy transformacji i zbudujemy nową drogę do spełnienia.

Serdecznie zapraszam

Karalay

Czas: 9-10 kwietnia , godzina 10:00-16:00
Miejsce: Gdańsk Wrzeszcz
Cena:420 zł plus materiały
Potrzebne materiały: 4 blejtramy (podobrazia) wielkości np.40x40 (lub inny zbliżony format) , komplet farb akrylowych, pędzelki, paleta do rozrabiania farb i pojemniczki na wodę.

Zapisy:Karolina Cegiełkowska
tel: 609-240-017, e-mail: karolina.cegielkowska@gmail.com
Udział w warsztacie gwarantuje wpłata zaliczki w wysokości 100zł
Nr konta: Karalay Karolina Cegiełkowska 16 1950 0001 2006 1612 1417 0001
Reszta kwoty płatna przelewem do 8 marca. 
Jest możliwość wystawienia faktury.

piątek, 25 marca 2016

ANIOŁ PO PRZEMIANIE

Dawno już nie było Aniołów
Teraz wróciły
Po przemianie
W nowej odsłonie

Można zamawiać dla siebie lub bliskich
Na specjalną okazję i bez okazji

Każdy z nas ma swojego Anioła
A każdy Anioł ma swojego właściciela
To taka para na całe życie


WESOŁYCH ŚWIĄT


akryl na płótnie 24x18cm

wtorek, 15 marca 2016

Bajka urodzinowa O ZIELONYM KRASNOLUDKU

Bajka urodzinowa
O ZIELONYM KRASNOLUDKU

Karolina Cegiełkowska



Część 1

O kurwa, to nie moja bajka -powiedział krasnoludek.
Co ja tutaj robię ? Przecież wyraźnie widać, że tu nie pasuję .
Ja jestem zielony a wszystko wokół jest różowe.
To za duży kontrast, tak nie może być !
Muszę coś z tym zrobić – postanowił. Tylko jak???
Może przemaluję wszystko na zielono... Tak to świetny pomysł – zapalił się.
Najlepiej zacznę od razu. I jak pomyślał tak zrobił. Kupił pędzel i zieloną farbę i zabrał się za dopasowywanie koloru otoczenia do koloru swojego kubraczka.
Malował z wielkim zapałem, dzień, dwa, tydzień cały.
Był z siebie bardzo zadowolony.
Teraz wszystko będzie takie jak ja i wszystko będzie dobrze, myślał. Tak długo na to czekałem. Zmęczyłem się już bardzo.
I nie wiadomo czy krasnoludek zmęczył się tym czekaniem czy malowaniem, ale postanowił odpocząć.
Usiądę sobie na chwilkę i odpocznę.
I usiadł na trawie, która jeszcze przed chwilą była różowa, a teraz już kolorem przypominała kubraczek krasnoludka. I pomyślał sobie – dobra robota – zasłużyłem na odpoczynek, zdrzemnę się chwilkę a potem wracam do pracy, mam jeszcze sporo do zrobienia. Został mi do pomalowania jeszcze ten odcinek od kamienia do horyzontu. I zasnął...

Część 2

I spał bardzo mocno, bo był bardzo zmęczony. Spał cały dzień i całą noc i jeszcze jeden dzień i jeszcze jedną noc. I może nawet obudziłby się wcześniej, gdyby nie to że różne dziwne i ciekawe rzeczy mu się śniły. I nie chciał tego przerywać bo był ciekawy co się dalej zdarzy.
Ale od początku.
To było tak...
Śniło mu się że się obudził z długiego zimowego snu. I wyszedł z pieczary, w której spędził ostatnie pół roku a może dłużej. A gdy jego oczy przyzwyczaiły się już do światła dziennego, zobaczył zaskakujący widok. Wszędzie wokół była radosna wiosna. Mnóstwo uśmiechniętych krasnali znajdowało się na łące. Wszystkie świetnie się bawiły. I nasz zielony krasnal zapragnął się do nich przyłączyć. Zaczepił więc najbliższego ziomka.
Hej, co robicie ?
Pracujemy. Jak to pracujecie, myślałem że się bawicie ? Zielony był wyraźnie zaskoczony. Jedno nie przeszkadza drugiemu. Ty też tak możesz. Chcesz spróbować ?
Jasne. Powiedział Zielony.
To powiedz na co teraz masz największą ochotę ?
Hmmm, sam nie wiem...może na spacer po tęczy ....Rozmarzył się.
Ok., świetnie. Jedna tęcza jest niedaleko stąd. Musisz iść prosto aż dojdziesz nad brzeg jeziora. Potem skręcisz w lewo, przejdziesz przez pagórek, za nim będzie leśna droga. Pójdziesz nią aż do polanki i tam właśnie będzie wejście na tęczę. Po drugiej stronie tęczy, nad strumykiem stoi bardzo mały domek. Mieszka tam pewna kobieta. Miałem jej zanieść jabłka na szarlotkę, ale skoro Ty i tak idziesz to może zaniesiesz jej ten koszyczek ?

Część 3

Jasne – krasnal zgodził się ochoczo.
Był wszystkiego ciekaw, i tęczy i chatki i kobiety czekającej na jabłka i tego co i jak będzie wyglądało tam po drugiej stronie. Bo coś mu się wydawało że wszystko będzie inaczej niż po tej stronie na której się teraz znajdował. Więc od razu wyruszył w drogę. Szedł sobie drogą, podskakiwał, podśpiewywał, gwizdał i...machał koszyczkiem. Zamaszyście. I z tego wielkiego entuzjazmu zapomniał że koszyczek był pełen jabłek i tak się zamachnął, że kilka z nich wypadło i potoczyło się za krzaczek.
Oj – nie dobrze, muszę koniecznie je pozbierać bo inaczej nie będzie ciasta, pomyślał krasnoludek. A na samą myśl o szarlotce ciekła mu już ślinka i burczało w brzuszku.
Skoczył więc za krzaczek. I.....och nie....wpadł w czarną dziurę, której się tam zupełnie nie spodziewał. I zaczął spadać. Leciał i leciał i leciał...a w koło było ciemno i cicho. I nie bardzo wiadomo ile czasu minęło. Krasnal stracił już nadzieję że kiedyś się to skończy.
Chciałbym już wylądować – krzyknął. I bęc! Stało się wylądował. Na miękkiej zielonej trawie. A przed sobą zobaczył jabłka, które wypadły mu z koszyczka i rozejrzał się dookoła. Siedział na polanie, na której stał mały domek, a na ganku przed domkiem stała kobieta i uśmiechała się zawadiacko.
-Czy miałeś miękkie lądowanie ? Zagaiła.
-Eeeee....chyba tak, skąd się tu wzięłaś ?
-Ja tu jestem od zawsze. Ale skąd Ty się tu wziąłeś ?
-Ja tylko...wpadłem na chwilkę. Muszę dostarczyć jabłka. Bardzo się spieszę, mam tyle rzeczy do zrobienia.
-Co na przykład ?
-Noooo, dużo, bardzo dużo ważnych rzeczy. Spieszę się. Muszę przejść na drugą stronę tęczy żeby dotrzeć do domku, w którym jest kobieta która czeka na te jabłka, z których zrobi ciasto.
Tylko trochę zakręciło mi się w głowie. Chyba muszę chwilę odpocząć. Zdrzemnę się 5 minut i ruszam dalej w drogę. I zasnął.
I śnił mu się szum strumyka i zapach pieczonego ciasta i jakiś ładny głos, ktoś chyba śpiewał.
Tu jest jak w raju – pomyślał. Chciałbym tu zostać na dłużej. Ale, zaraz, zaraz ja muszę się obudzić z tego snu bo muszę przecież wziąć koszyczek i biec do kobiety, która czeka na jabłka i zrobi z nich ciasto.
I w tej chwili usłyszał gdzieś z daleka – Obudź się krasnalu, podwieczorek jest już na stole.
I krasnal się obudził i nic nie rozumiał, miał przecież iść do kobiety która czeka na niego aż przyniesie jabłka...z których zrobi ciasto....która....
-Nie lubisz szarlotki ?
- Lubię, lubię bardzo, tylko miałem przejść na drugą stronę tęczy żeby zanieść te jabłka....żeby....
-Ale Ty już jesteś po drugiej stronie tęczy - zaśmiała się kobieta i popatrzyła się na krasnala z niedowierzaniem. A potem śmiała się jeszcze bardzo bardzo długo i bardzo serdecznie.

I wtedy krasnal obudził się po raz drugi. Zobaczył że leży na trawie. A obok niego stoi wiadro zielonej farby. I wszystko przed nim jest zielone, a wszystko za nim różowe, a niebo jest stalowo-szare.
Oj, chyba zbiera się na burzę- pomyślał. I w tej samej chwili lunął z nieba deszcz i zaczął zmywać zieloną farbę. A potem różową. I spod spodu zaczęły wychodzić prawdziwe kolory wszystkiego. I było ich bardzo dużo. Cała paleta.
Życie nabiera barw – pomyślał krasnal – a ja jestem całkiem przemoczony. I zdjął z siebie zielony kubraczek, który wcale do niego nie pasował.
A pod kubraczkiem był właściwie całkiem różowy.

THE END 

czwartek, 10 marca 2016

SPOTKANIE

Od szkicu do realizacji
minął prawie rok
I w międzyczasie sytuacja zmieniła się nieco ;)




akryl na płótnie 60x120