Bajka urodzinowa
O ZIELONYM KRASNOLUDKU
Karolina Cegiełkowska
Część
1
O kurwa, to nie moja bajka
-powiedział krasnoludek.
Co ja tutaj robię ?
Przecież wyraźnie widać, że tu nie pasuję .
Ja jestem zielony a
wszystko wokół jest różowe.
To za duży kontrast, tak nie może
być !
Muszę coś z tym zrobić
– postanowił. Tylko jak???
Może przemaluję wszystko
na zielono... Tak to świetny pomysł – zapalił się.
Najlepiej zacznę od razu.
I jak pomyślał tak zrobił. Kupił pędzel i zieloną farbę i
zabrał się za dopasowywanie koloru otoczenia do koloru swojego
kubraczka.
Malował z wielkim
zapałem, dzień, dwa, tydzień cały.
Był z siebie bardzo
zadowolony.
Teraz wszystko będzie
takie jak ja i wszystko będzie dobrze, myślał. Tak długo na to
czekałem. Zmęczyłem się już bardzo.
I nie wiadomo czy
krasnoludek zmęczył się tym czekaniem czy malowaniem, ale
postanowił odpocząć.
Usiądę sobie na chwilkę
i odpocznę.
I usiadł na trawie, która
jeszcze przed chwilą była różowa, a teraz już kolorem
przypominała kubraczek krasnoludka. I pomyślał sobie – dobra
robota – zasłużyłem na odpoczynek, zdrzemnę się chwilkę a
potem wracam do pracy, mam jeszcze sporo do zrobienia. Został mi do
pomalowania jeszcze ten odcinek od kamienia do horyzontu. I zasnął...
Część
2
I spał bardzo mocno, bo
był bardzo zmęczony. Spał cały dzień i całą noc i jeszcze
jeden dzień i jeszcze jedną noc. I może nawet obudziłby się
wcześniej, gdyby nie to że różne dziwne i ciekawe rzeczy mu się
śniły. I nie chciał tego przerywać bo był ciekawy co się dalej
zdarzy.
Ale od początku.
To było tak...
Śniło mu się że się
obudził z długiego zimowego snu. I wyszedł z pieczary, w której
spędził ostatnie pół roku a może dłużej. A gdy jego oczy
przyzwyczaiły się już do światła dziennego, zobaczył
zaskakujący widok. Wszędzie wokół była radosna wiosna. Mnóstwo
uśmiechniętych krasnali znajdowało się na łące. Wszystkie
świetnie się bawiły. I nasz zielony krasnal zapragnął się do
nich przyłączyć. Zaczepił więc najbliższego ziomka.
Hej, co robicie ?
Pracujemy. Jak to
pracujecie, myślałem że się bawicie ? Zielony był wyraźnie
zaskoczony. Jedno nie przeszkadza drugiemu. Ty też tak możesz.
Chcesz spróbować ?
Jasne. Powiedział
Zielony.
To powiedz na co teraz
masz największą ochotę ?
Hmmm, sam nie wiem...może
na spacer po tęczy ....Rozmarzył się.
Ok., świetnie. Jedna
tęcza jest niedaleko stąd. Musisz iść prosto aż dojdziesz nad
brzeg jeziora. Potem skręcisz w lewo, przejdziesz przez pagórek, za
nim będzie leśna droga. Pójdziesz nią aż do polanki i tam
właśnie będzie wejście na tęczę. Po drugiej stronie tęczy,
nad strumykiem stoi bardzo mały domek. Mieszka tam pewna kobieta.
Miałem jej zanieść jabłka na szarlotkę, ale skoro Ty i tak
idziesz to może zaniesiesz jej ten koszyczek ?
Część
3
Jasne – krasnal zgodził
się ochoczo.
Był wszystkiego ciekaw, i
tęczy i chatki i kobiety czekającej na jabłka i tego co i jak
będzie wyglądało tam po drugiej stronie. Bo coś mu się wydawało
że wszystko będzie inaczej niż po tej stronie na której się
teraz znajdował. Więc od razu wyruszył w drogę. Szedł sobie
drogą, podskakiwał, podśpiewywał, gwizdał i...machał
koszyczkiem. Zamaszyście. I z tego wielkiego entuzjazmu zapomniał
że koszyczek był pełen jabłek i tak się zamachnął, że kilka z
nich wypadło i potoczyło się za krzaczek.
Oj – nie dobrze, muszę
koniecznie je pozbierać bo inaczej nie będzie ciasta, pomyślał
krasnoludek. A na samą myśl o szarlotce ciekła mu już ślinka i
burczało w brzuszku.
Skoczył więc za
krzaczek. I.....och nie....wpadł w czarną dziurę, której się tam
zupełnie nie spodziewał. I zaczął spadać. Leciał i leciał i
leciał...a w koło było ciemno i cicho. I nie bardzo wiadomo ile
czasu minęło. Krasnal stracił już nadzieję że kiedyś się to
skończy.
Chciałbym już wylądować
– krzyknął. I bęc! Stało się wylądował. Na miękkiej
zielonej trawie. A przed sobą zobaczył jabłka, które wypadły mu
z koszyczka i rozejrzał się dookoła. Siedział na polanie, na
której stał mały domek, a na ganku przed domkiem stała kobieta i
uśmiechała się zawadiacko.
-Czy miałeś miękkie
lądowanie ? Zagaiła.
-Eeeee....chyba tak, skąd
się tu wzięłaś ?
-Ja tu jestem od zawsze.
Ale skąd Ty się tu wziąłeś ?
-Ja tylko...wpadłem na
chwilkę. Muszę dostarczyć jabłka. Bardzo się spieszę, mam tyle
rzeczy do zrobienia.
-Co na przykład ?
-Noooo, dużo, bardzo dużo
ważnych rzeczy. Spieszę się. Muszę przejść na drugą stronę
tęczy żeby dotrzeć do domku, w którym jest kobieta która czeka
na te jabłka, z których zrobi ciasto.
Tylko trochę zakręciło
mi się w głowie. Chyba muszę chwilę odpocząć. Zdrzemnę się 5
minut i ruszam dalej w drogę. I zasnął.
I śnił mu się szum
strumyka i zapach pieczonego ciasta i jakiś ładny głos, ktoś
chyba śpiewał.
Tu jest jak w raju –
pomyślał. Chciałbym tu zostać na dłużej. Ale, zaraz, zaraz ja
muszę się obudzić z tego snu bo muszę przecież wziąć koszyczek
i biec do kobiety, która czeka na jabłka i zrobi z nich ciasto.
I w tej chwili usłyszał
gdzieś z daleka – Obudź się krasnalu, podwieczorek jest już na
stole.
I krasnal się obudził i
nic nie rozumiał, miał przecież iść do kobiety która czeka na
niego aż przyniesie jabłka...z których zrobi ciasto....która....
-Nie lubisz szarlotki ?
- Lubię, lubię bardzo,
tylko miałem przejść na drugą stronę tęczy żeby zanieść te
jabłka....żeby....
-Ale Ty już jesteś po
drugiej stronie tęczy - zaśmiała się kobieta i popatrzyła się
na krasnala z niedowierzaniem. A potem śmiała się jeszcze bardzo
bardzo długo i bardzo serdecznie.
I wtedy krasnal obudził
się po raz drugi. Zobaczył że leży na trawie. A obok niego stoi
wiadro zielonej farby. I wszystko przed nim jest zielone, a wszystko
za nim różowe, a niebo jest stalowo-szare.
Oj, chyba zbiera się na
burzę- pomyślał. I w tej samej chwili lunął z nieba deszcz i
zaczął zmywać zieloną farbę. A potem różową. I spod spodu
zaczęły wychodzić prawdziwe kolory wszystkiego. I było ich bardzo
dużo. Cała paleta.
Życie nabiera barw –
pomyślał krasnal – a ja jestem całkiem przemoczony. I zdjął z
siebie zielony kubraczek, który wcale do niego nie pasował.
A pod kubraczkiem był
właściwie całkiem różowy.
THE END
Warto zajrzeć www.cromadex.pl - rewelacja!
OdpowiedzUsuń